niedziela, 29 czerwca 2014
Nikołaj Nikulin który - co rzadkość - przesłużył w Armii Czerwonej
całą wojnę - w wydanych niedawno w Polsce wspomnieniach
opisuje koszmar frontu leningradzkiego -
nieustanne frontalne ataki mas piechoty
na dobrze umocnione niemieckie punkty ogniowe
- pisze że kiedy wiosną 1942 r. stopniały śniegi -
odsłoniły wzdłuż wciąż niezdobytego nasypu kolejowego
gdzie bronili się Niemcy góry trupów
z których kolejnych warstw można było odczytać
kiedy i kto szedł do ataku -
na dole rekruci z 1941 r. w letnich mundurach
dalej marynarze z Kronsztadu w czarnych kurtkach
leningradczycy z ochotniczych oddziałów w półcywilu
dalej w białych półkożuszkach zimowy szturm pułków syberyjskich i tak dalej
te frontalne ataki z "hura!!!" na ustach to z pewnością
najlepszy przykład braku kunsztu wojennego Armii Czerwonej (...)
miałem okazję posłuchać wspomnień dowódcy batalionu
który podczas operacji berlińskiej nacierał na wzgórza Seelow
cały batalion szturmował tylko jeden niemiecki punkt umocniony
w ataku polegli wszyscy dowódcy kompanii i większość dowódców plutonów
kiedy dowódca batalionu poderwał żołnierzy do ostatniego szturmu
z ponad 700 ludzi w batalionie zostało już tylko mniej niż 100
w decydującej chwili niemiecki cekaem zamilkł
okazało się że strzelec postradał zmysły
nie zniósł widoku narastających przed schronem zwałów trupów
newsweek.pl